• +48 (91) 43 37 240

VEPO6 – 27.05.2024

Dzień 16 #Vepo6


Poniedziałki. Któż ich nie kocha, któż do nich nie wzdycha? My kochamy poniedziałki, gdyż możemy zacząć kolejny, trzeci już tydzień nowych wyzwań i zmagań w słonecznej Andaluzji.

Wszystko tylko pozornie zaczęło się rutynowo. Tylko pozornie śniadanie smakowało tak samo, tylko pozornie autobus przyjechał jak zawsze na czas. W rzeczywistości, bowiem, zaszła ważna zmiana. Nie ma już z nami pani Ewy Bąkowskiej. Odjechała rano do Malagi, aby stamtąd udać się do Berlina, a potem już prosto do domu, do Szczecina. Jej rola była nieoceniona. Służyła nam nie tylko profesjonalizmem, ale również boską wręcz cierpliwością.

Czym jest rutyna w Marbelli? Czy można w ogóle w nią popaść, kiedy wszędzie wokół natura śpiewa pieśń pochwalną na cześć życia? Kiedy mamy za sobą podróż do Setenil de las Bodegas oraz Ronda, miasta na skale, w którym często przebywał Ernest Hemingway, wielki amerykański pisarz oraz Orson Welles, zasłużony amerykański reżyser i scenarzysta? Otóż, można. Jednak nasza rutyna jest rutyną zawodowców. Wstajemy na czas, jemy śniadanie i wybywamy do pracy. Jesteśmy jak skała, w której wyryto miasteczko Setenil. Mamy jasno określony cel: wyciągnąć z naszych praktyk wszystko to, co najlepsze. Realizujemy ten cel każdego dnia.

Ten poniedziałek był specyficzny, gdyż był nie tylko oznacznikiem półmetka naszych praktyk, był nie tylko polem dla ważnych zmian, o których już wspomnieliśmy wyżej, ale był również dniem, w którym wkradło się nowe poczucie, dotąd nam nieznane. To poczucie wyczekiwania. Czekaliśmy bowiem na przybycie pana Kamila Oleksiaka. Wierzyliśmy,iż jego sławny humor oraz doświadczenie podróżnicze rzucą nowe światło na najbliższą okolicę, dobrze nam już znaną. Tak też się stało. Pan Kamil przybył cały i zdrowy, zadając mnóstwo pytań. Rex mortuus est, dum vivat rex.

Po pracy oraz zasłużonym odpoczynku udaliśmy się z panem Alberto na tzw. Cultural Walk. Dzisiejszy stał pod znakiem kościołów. Najpierw odwiedziliśmy Parroquia Sto. Cristo del Calvario. Skromny, ale przepiękny kościół w centrum miasta, zbudowany na początku lat 70-tych, a zaprojektowany przez Vicente Benllocha La Roda. Na szczególną uwagę zasługują witraże. Następnie udaliśmy się w górę, przez park ze skalnymi ławkami, aby ujrzeć niewielki, ale bardzo urokliwy Ermita de Calvario.To osiemnastowieczny budynek położony na szczycie małego kopca.Konstrukcja nawiązuje do pojedynczej nawy skrzynkowej, do której od strony wschodniej (w miejscu wschodu słońca) dołączona jest inna, niewielka nawa, która w danym czasie przeznaczona była na miejsce zamieszkania asystującego jej pustelnika.

Następnie udaliśmy się za niezmordowanym Alberto do Parku Kochanków, czyli Parque de los Enamorades. To park zbudowany wokół centralnej fontanny, który ozdabiają figury zakochanych.

Ostatni etap to jaskinie, do których wiodła stroma droga pod górę. Zmęczeni, ale jakże szczęśliwi wróciliśmy do hostelu.  

14 komentarzy

Napisz komentarz